Uroki wynajmowania mieszkania

Jak się okazuje, wielu studentom przestaje już wystarczać „mieszkanie czyste i słoneczne”.

wynajemWymagany jest coraz wyższy standard – atutem jest kablówka, kuchnia wyposażona w sprzęt AGD i, co chyba najważniejsze, stałe łącze z Internetem. Jednak dla większości osób decydujące przy wyborze mieszkania nadal pozostają koszty jego wynajęcia. A te kształtują się różnie, w zależności od dzielnicy, metrażu i wyposażenia. Zdaniem Kasi liczy się również układ mieszkania:
Pierwsze, na co zwracamy uwagę, to rozmieszczenie pokoi. Gdy mieszka się w kilka osób i mimo wszystko chce się zachować trochę prywatności, ważne, by pokoje nie były przechodnie i by kuchnia nie była połączona z jednym z nich. Jak podkreśla Kasia, istotne jest również, by właściciel był sympatyczny i bezproblemowy. A z właścicielami bywa różnie. Szukając mieszkania, bądź przygotowany na to, że kiedy twój rozmówca usłyszy, iż dwupokojowy lokal chce wynająć czworo studentów, szybko ci podziękuje.
– Niektórzy wynajmujący z obawy przed konsekwencjami tzw. akademickiego życia zastrzegają w biurze nieruchomości, iż nie chcą, by do mieszkania wprowadzili się studenci – ostrzega Kapica.

Plus i minus

Wynajmowanie mieszkania w gronie studenckim ma oczywiście swoje wady. Nieuniknione są kłótnie: o sprzątanie, o przyjmowanie gości i zbyt długie okupowanie łazienki. Dużym minusem jest na pewno konieczność terminowego płacenia czynszu – właściciele są zwykle mniej wyrozumiali niż intendentki w akademikach, które, ładnie poproszone, umorzą nawet odsetki za zaległe wpłaty. Często, choć może trudno w to uwierzyć, standard mieszkań oferowanych studentom jest niższy niż pokoi w akademikach – wielu wynajmujących traktuje je jako składziki niepotrzebnych już we własnych domach sprzętów. Inny spory minus to liczniki. Opłaty za wodę, prąd, gaz – w domach studenckich wliczone w cenę miejsca – w prywatnej kwaterze mogą dać się we znaki. Listę niedogodności zamyka kaucja, której żąda zwykle wynajmujący, i trudniejsza niż w akademiku procedura rozstania się z nieodpowiednim współlokatorem.

Właśnie dlatego ważne jest, by wiedzieć, kto zamieszka w pokoju obok. Niedobrani współlokatorzy uprzykrzą sobie życie nawet w luksusowym domku w eleganckiej dzielnicy, zaś przyjaciele będą się czuć dobrze choćby w starej kamienicy na obrzeżach miasta. Najlepiej, jeśli przyszłych współmieszkańców znamy trochę dłużej – pozwala to uniknąć wielu problemów i rozczarowań.

Jak śliwka w kompot

Mieszkania studenckie mają jedną ważną cechę – uzależniają. Wiele osób nawet po skończeniu studiów zostaje w starym, kilkuosobowym składzie. Powód – tak jest taniej – chyba nie do końca przekonuje. Niektórzy nie lubią wracać do pustych czterech ścian, inni chcą przedłużyć sobie beztroską młodość. Są nawet tacy, którzy, mając własne M, wprowadzają się do znajomych. Dziwne? Dla tych, którzy poznali uroki studenckiego mieszkania, całkiem zrozu­miałe.

Sygnały do szybkiej ewakuacji z mieszkania

  • Właścicielka skarży się, jakim brudasem był poprzedni lokator: Wpadałam czasem w środku dnia, a tam ubrania porozrzucane na podłodze… – gwarancja wizyt „kontrolnych” pod twoją nieobecność.
  • Miły starszy pan porusza się po wypastowanym parkiecie na kawałkach sukna. Z pewnością tego samego będzie oczekiwać od ciebie. Zapomnij o zwrocie kaucji przy wyprowadzce – staruszek obciąży cię za zużycie łazienkowych kafelków lub eksploatację szafy.
  • Właściciel lubi spokój i boi się sąsiadów. Prosi więc o informację o ewentualnych gościach pozostających w mieszkaniu dłużej niż trzy dni. Wyobraź sobie, ile zapłacisz za telefony informujące go o przeciągających się wizytach Tomka, Sylwii, cioci Basi…
  • Twoja prośba o wyniesienie starej frani z ciasnej łazienki spotyka się z grymasem właściciela: W piwnicy nie ma już miejsca, a przecież żal wyrzucać, bo jeszcze chodzi. Czy stać cię na pozbycie się swojej nowiutkiej, kupionej na raty pralki?
  • Na pytanie o możliwość wywiercenia otworów na dodatkowe kołki niezbędne do zawieszenia półek właścicielce rzednie mina. Czy przystoi, żeby twoje świeżo wydrukowane podręczniki leżały w kartonach albo na podłodze, bo tapeta się zniszczy od wiercenia, a jeszcze z dziesięć lat mogłaby powisieć?
  • Właściciel z dumą oprowadza cię po swoim M-3. A tu i telewizor Rubin, i radio Grundig, i segment kupiony na talon za czasów Gomułki. W powietrzu unosi się zapach naftaliny. Słowem – dwupokojowe muzeum pamiątek z PRL-u za jedyne 1400 złotych. Bierzesz?